womensecr.com
  • Chłopcy lubią grać wojnę

    click fraud protection

    Chłopcy lubią grać w wojnę.Kiedy się spotkają, na pewno pojawi się wśród nich "czerwony dowódca".A ktoś powinien stać się "niebieski" lub po prostu "wrogi".W rzeczywistości nie chodzi o brzmienie słów - w sensie. W końcu faceci zawsze dzielą się na dwa obozy. Jedna grupa to "nasza".Kolejny według reguł gry powinien być, mówiąc obrazowo, po drugiej stronie barykady. I wszyscy doskonale rozumieją, że "wróg" czeka na ratunek, banery wcześniej czy później "nasze" zostaną rzucone na ziemię. ..

    Chłopcy nie grają inaczej na wojnie. Na nich, bez względu na wiek, który bierzemy, wszystko wygląda tak samo jak w wielkim życiu. Dwie przeciwstawne grupy są obowiązkowe. Ale nikt nie chce być w szeregach drugiej, "nie naszej" strony. Dlatego przez większość czasu faceci są określani jako "z zadrapaniami", a czasami powstawaniu "niebieskiego" frontu towarzyszy szczery ryk. Zauważmy, przy okazji, ten ważny szczegół, że system ten jest często uznawany za najsłabszego, małego, prostackiego, powolnego - krótko mówiąc, tych, którzy nie wiedzą, jak stanąć dla siebie, odrzucić.

    instagram viewer

    Jeśli chodzi o "nasze", to, jak wiadomo, zawsze jest kompletna kolejność.Każdy chce być wśród nich. ..

    To są chłopcy. Chociaż jednak za tymi niepisanymi zasadami pojawia się także coś innego, bardzo poważnego, jeśli podejdziemy do dziecinnych idei, które są dla nas zwyczajowe z punktu widzenia wysokiego znaczenia społecznego. U dzieci, jak to jest, jest niewidoczne dla oka, ale w rzeczywistości doskonały mechanizm zrozumienia, że ​​być w szeregach "naszych" oznacza walczyć o sprawiedliwą, dobrą, sprawiedliwą, ojczyznę.

    Faceci nie działają jednak z tak wysokimi materiałami, nawet, być może, nie myślą o nich. Ale dla nich wszystko jest bardzo jasne. Dlatego nie ma zwolnienia od tych, którzy chcą dołączyć do grona "naszych".

    A co z drugim, "wrogim" obozem? To tutaj dorosłe, rodzicielskie słowo często nie wystarcza, aby rozwiązać wszystkie chłopięce wątpliwości, aby ugasić niezadowolenie dzieci, które miały rolę "bluesa".Nasze wsparcie, aprobata w takich przypadkach przyczyniają się do zachowania pozycji i warunków niezbędnych do gry, ale co najważniejsze - pomagają stworzyć fundament dla młodej duszy w oparciu o podstawy obywatelstwa i patriotyzmu.

    Oto, jakie słowa są najlepiej postrzegane przez naszych chłopców?

    Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ, oczywiście, nie ma gotowych recept na wszystkie przypadki życia. Po prostu nie istnieją.Najprawdopodobniej trzeba być w stanie poczuć z rodzicem, co jest szczególnie zgodne z nastrojem dziecka w tym samym czasie lub innym, aby wywołać w nim największą odpowiedź.Bez przebudzenia, rozwoju naszej pedagogicznej obserwacji, instynktu, kultury, trudno oczekiwać sukcesu w wychowaniu dzieci.

    Około siedemnaście lat temu wydawnictwo Znanie opublikowało książkę A.S. Bereziny "Czy zawsze mamy rację?".W centrum tej interesującej pracy znajdują się problemy kontaktu psychologicznego między starszymi a młodszymi w rodzinie. Na końcu książki autor dzieli się swoimi przemyśleniami na temat sposobów i środków, które pozwalają osiągnąć dobre wyniki w kształtowaniu uczuć patriotycznych i poglądów dziecka.

    AS Berezina przypomina sobie, jak znalazła syna grającego na wojnie: na głowie - papierową czapkę wykonaną w szkole na Dzień Zwycięstwa, na szerokim pasie żołnierzy wiszą dwie dziecięce broń, miecz. Vitya jest skoncentrowany, całkiem w dorosłym stylu, przygotowuje siebie i swój ekwipunek do walki. Patrząc na poważną twarz chłopca, matka nagle uświadamia sobie, że na własny ból, bardzo mała osoba pod wpływem jakiejś wewnętrznej siły jest teraz w stanie naprawdę "iść na wojnę" i walczyć tam, dopóki nie oczyści naszej świętej ziemi od wszystkich wrogów.

    A w pokoju brzmi niepokojąca piosenka o sercu. Miękki, rozmyślający głos Marka Burnsa wypełnia ból każdej duszy smutkiem.

    Wrogowie spalili domową chatę, zrujnowali całą jego rodzinę.Gdzie teraz iść do żołnierza, Któż ponieść jego smutek?. .

    Obserwując dziecko, matka jest miło zaskoczona: gdzie w tym siedmiolatku jest takie wyczulone poczucie Ojczyzny? I choć jest to tylko dziecinna zabawa, ale jakże interesująca z psychologicznego punktu widzenia! Dziecko dostaje się do ducha piosenek z lat wojennych, zdał sobie sprawę, że obowiązek żołnierz - w obronie ojczyzny, aby zemścić się na wrogów, znaleźć siłę, by kontynuować walkę, a kiedy wydaje się, jesteś dosłownie zalany rozpaczy. ..

    Zastanówmy się również, skąd pochodzi nasza największa, najjaśniejsza, wielka miłość do Ojczyzny? Mówią, że z nim się rodzi. Ale dlaczego niektórzy ludzie doświadczają go mocniej, inni - słabiej? Czy mamy prawo polegać wyłącznie na wrodzonym instynkcie dziecka? Uważamy, że jest to mało prawdopodobne. Czy można być obojętnym na to, jak jutro chłopcy i dziewczęta, nasze dzieci, staną się dzisiaj? Jakie książki zostaną przeczytane? Jakie idee poprowadzą ich do przodu? Nadieżda Krupska napisał pracownik Muromsky: „dobra, chłopaki rosną, ale wiele jeszcze do opieki nad nimi, wyrastają z nich świadomych ludzi, którzy są w stanie prowadzić sprawy, za które walczył przez całe życie Lenina, na które będą walczyć z całą naszą imprezę... »

    Tak, poczucie patriotyzmu budzi się z naszej kołyski. Ojczyzna zaczyna się "piosenką, którą matka nam śpiewała".Rozwój tego uczucia w duszy dziecka nie może być lekceważony, konieczne jest ciągłe monitorowanie i kierowanie nim.

    Kto nie wie, jak korzystna jest wyprawa dla chłopaków! Przed nimi rozszerza świat, tak ograniczony do mieszkania w mieście, ulicy lub zagubiony gdzieś w lesie, wśród pól. Oczy dziecka otwarte przestrzenie ojczyzny - miasteczka, wioski, rzeki, zna historię tych miejsc, do wniesienia swego dorosłego. I w tym samym czasie i historii całego kraju, ponieważ wszystko jest połączone i nie ma takiego miejsca, które nie zostały dotknięte w czasie oddychania, oddychanie zdarzeń popełnianych w Związku Radzieckim.

    Na jeziorze Pskov jest wyspa. Jego szerokość wynosi tylko dwieście lub trzysta metrów, a długość wynosi dwa lub trzy kilometry. W ten sposób Piotr Iwanowicz Mataev został wnukiem. Zostawili trochę parowiec, zacumowany obok łodzi rybackich, i ruszył w dół ulicy Długiej, który biegł z jednego końca wsi na drugi. Wyspa przypominała Wani o łodzi nurkującej na falach: nos był ostro uniesiony nad wodą, pasza była niska. Woda była przyciemniona przez duże głazy. Po drodze wiele osób hailed dziadek szacunkiem poprosił o Moskwie, gdzie obecnie mieszka Petro, konsultowany o swoich osobistych sprawach, byli zadowoleni spotkanie. I zapoznał się z wnukiem, który był widziany po raz pierwszy. Rybacy obiecali zabrać Vanyushę do łowienia ryb.

    Na tej wyspie rozpoczęła się ojczyzna dziadka. Nie tylko dlatego, że urodził się tutaj Piotr Iwanowicz. Tu weteran zbudował sowieckie moce, stąd w lutym 1918 r. Szedł walczyć o nią z białymi pod Psków.

    wieczór, mój dziadek powiedział mi chłopca w domu, w którym się zatrzymali, dzieciństwo spędził boso. Mój ojciec długo pracował w Petersburgu, jego matka pracowała jako ładowarka. Dużo deprywacji spadło na jej udział, aż dzieci dorastały. Zimą, gdy śnieżyca wyła zza okna, wydawało się, że cały teren pokryty jest śniegiem. Biała pustynia rozciągała się na wiele mil. A podczas jesiennych burz szalały - nie słabsze niż morskie. W chatach tli się obiady, lampy naftowe, słabo oświetlone ławki i piekarnik. Dzieci - Matajewowie mieli czworo - często kładły się spać głodne.

    Wania dosłownie wszyscy zwrócili się do słuchania. I kiedy Piotr Iwanowicz zabrał go na wizytę do sąsiadów, poprosił mnie, bym pokazał promień lub lampę naftową.Ale w przestronnych domach elektryczność płonęła jasno, niebieskie ekrany telewizorów świeciły, podobnie jak w Moskwie.

    Cały dzień szedł wzdłuż brzegu, w pobliżu dużych gładkich kamieni, którymi Wanya próbował się wspiąć.Piotr Iwanowicz poprosił go, aby pamiętał piękno tutejszych miejsc.

    - Dziadku, chodźmy po klifie - chwycił wnuka.

    Wysoko na drodze glinianej. Szczęśliwe oczy Vanyushy lśniły dumą: gdyby mógł wspiąć się tutaj, byłby silny. I Piotr Iwanowicz ponownie mówi:

    - Patrz jak pięknie! Jaka odległość jest przed nami! Dziesięć kilometrów do następnej wyspy, nie mniej. Od jeziora w ogóle oko nie bierze.

    - Tak, jest piękna - zgadza się Wanya.- Cóż, chodźmy wyżej. ..

    Wciąż chłopak bardziej martwi się wzgórzem, które postanowił pokonać.Niesamowite rodzaje rodzimej natury wciąż niewiele go dotykają.W tym wieku prawdopodobnie nie można jeszcze zrozumieć tego piękna, nie ma poczucia, że ​​przed nim otworzyła się cała ziemia.

    Piotr Iwanowicz jednak nie uspokoi się, chce teraz swojego wnuka, jako dziecko, aby wziął pod uwagę i na zawsze zakochał się w wyspie na jeziorze Psków. W końcu miłość do swojej rodzimej natury jest niezbywalną, istotną częścią ogólnego patriotycznego nastroju, miłości do Ojczyzny. Jest to jedna z podstaw, filarów, na których rozwija się poczucie patriotyzmu w młodej duszy. Nie jest łatwo obudzić entuzjazm dziecka dla jego rodzinnej ziemi. Inni i dorośli zainspirowali się: wszystkie te kwiaty, trawy, lazur - nonsens, mówią, niepotrzebne teksty.

    W najwyższym punkcie wyspy Vanyusha wciąż zamierał z podziwu przed szerokim otchłani. Poszedłem do pomnika, o którym mówił mu dziadek w Moskwie. Pięć bagnetów, uwikłanych w sieć rybacką, wzbiło się w niebo. Pod nimi leżały kotwice. Przy najwyższym błyskającym świetle, jak latarnia morska, czerwona gwiazda, widoczna dla rybaków z daleka.

    Następnie Piotr Iwanowicz przyprowadził swojego wnuka do muzeum. Jego eksponaty mówiły o życiu rybaków przed rewolucją, o walce o władzę sowiecką, o czerwonych bohaterach. Wania był szczególnie pod wrażeniem portretu jego dziadka.

    ur

    Być może takie siły zdobyły emocje dziecka, gdy ekran TV lub zdjęcie patrząc na niego mężczyzna w muzeum, do którego był przyzwyczajony do domu. Jest pewien zwrot psychologiczny. Rodzimi ludzie nagle wydają się zupełnie inni. Ile pamiętam siebie, sześć lat Wania i jego młodszy brat Peter niemal codziennie przekazywane z Peterem Iwanowicz - dla nich dziadek, adorując wnuki, gotowi dać im żadnej drogiej zabawki, mimo wściekłych sprzeciwów matki. Generał Mataev marzył, że jego wnukowie podążają jego ścieżką, więc dom był pełen automatów do zabawek, modeli samolotów, czołgów. I nagle - portret. ..

    Wieczorem, przed pójściem spać, Wania zapytał, jak Piotr Iwanowicz został wojskowym. Okazuje się, że jego dziadek został wysłany jako żołnierz podczas pierwszej wojny światowej. Po urazie lekarze w szpitalu koło Pskowa długo leczyli jego nogę.Kiedy rozeszła się wieść, że nadchodzą Niemcy, wszyscy, którzy mogli iść, opuścili szpital. Z kulą w dłoni poprowadził żołnierzy na brzeg. Stamtąd Countryman przekazała je Talabinsky wyspie, gdzie Piotr Iwanowicz pierwszy spotkał i zaprzyjaźnił się z tych, którzy przygotowują się do rewolucji, a następnie stworzył Czerwonej Gwardii, bronił reżimu sowieckiego. Nauczycielem kierował Jan Zalita, estoński, którego portret wisiał także w muzeum.

    - A potem?- wnuk, który był milczącym dziadkiem, grzebał.

    - Następnego ranka powiem ci.

    Chłopiec zasnął.Ale prawie z pierwszymi promieniami słońca ponownie zatrzymałem Piotra Iwanowicza:

    - A potem co się stało?

    Widać, że mózg dziecka jest ułożony w taki sposób, że łatwo jest dostrzec to, o czym mówi. Bajka słyszy, byl, doświadczenia, jakby był zaangażowany w wydarzenia.

    Ivan nie odrywał wzroku od swojego dziadka, nie przerywał ani jednego słowa, gestu. Jakby obserwując okręty Białej Gwardii w burzliwą noc, ujrzałem pięciu bolszewików, członków Komitetu Rewolucyjnego. Brutalnie torturowany Zalith wraz z czterema towarzyszami, wrogowie wrzucili ich do jeziora. Później wyspa otrzymała imię Jana Zality. A Peter Mataev walczył w cywilu, walczył u stóp Pskowa, studiował w akademii.

    Piotr Iwanowicz marzył o utrwalaniu pamięci o zmarłych rewolucjonistach. A kolektywna farma wzniosła obelisk na wyspie. Teraz latarnia świeci nie tylko dla rybaków - wielu facetów

    z wyspy wskazuje drogę, uczy służyć Ojczyźnie, być odważnym, bezinteresownym.

    . .. W garnizonie garnizonu rozległ się sygnał odbioru. Chwilę później z drzwi domów wybiegli piloci, nawigatorzy, technicy, zapinając marynarki, ciągnąc za hełmy. Duże zgromadzenie oznacza szybkie, zgodnie z wymogami wojskowymi, wejście na lotnisko. Chłopcy opiekowali się nim z zazdrością.Życie w garnizonie nazywało je romansem wyzyskiwaczy i służby wojskowej. Spiesząc się ze wszystkimi, wnuczek Piotra Iwanowicza Matiava, starszy porucznik Ivan Simonov ścigał się motocyklem na szarym pasie autostrady do samolotu. Przypomniał sobie w tym momencie wyspę, dziadka, latarnię morską, która oświetlała jego życie.

    Jaki jest zatem efekt patriotycznego wychowania, co jednoczy uczucie miłości do Ojczyzny? Oczywiście, jest to miłość do rodzimej natury, ponieważ ojczyzna, w której się urodziłeś, wyrosła, z której jesteś cząstką.To jest miłość do twojego ludu, a także bardziej konkretny sposób myślenia dziecka - do tych lub innych ludzi. To jest uczucie, że bez waszej ojczystej ziemi nie możecie żyć, to tylko tutaj wasze miejsce i wszystkie wasze działania skierowane są na dobro ziemi, która dała wam życie na korzyść Ojczyzny. Z drugiej strony, patriotyzm zakłada, oczywiście, głęboką nienawiść do tych, którzy wkraczają na swojej ziemi, do wrogów ojczyzny, do wszelkich ciemiężycieli wreszcie do wszystkich cyników, dla których pojęcie „Ojczyzny” - pustym frazesem.

    Ty, oczywiście, będziesz zainteresowany: jak w rodzinie wpajać te uczucia dziecku? Według nas istnieje wiele sposobów. Jeden z nich może stać się jednym z tego, o którym właśnie powiedzieliśmy: zabierzcie i jedźcie z waszym synem lub wnukiem na daleką wyspę, na zawsze weszli w głąb waszego serca. Lub, powiedzmy, porzucić dzień lub dwa w wiosce, gdzie leżą wszystkie twoje drogi. .. Albo,. .

    Matka zabrała syna do Brześcia. Była wigilia 9 maja.

    - Przyjdziemy rano, pokażę wam fortecę, a wieczorem - wrócę do Moskwy. Będziesz miał czas na powrót do lekcji. ..

    Brest spotkał ich z deszczem. Schłodzeni, mokrzy dotarli do fortecy. I natychmiast zapomniałem o złej pogodzie, o zmęczeniu, o tym, co nawet nie miało śniadania. Przy wejściu gromadzili się ludzie ze wszystkich części kraju, wykonani w kształcie gwiazdy. Brzmiało to ostrą piosenkę czterdziestu jeden lat „Wstań, wielki kraj. ..» syna

    podniecony patrząc na kilku weteranów, dzielni obrońcy twierdzy brzeskiej, która z szacunkiem ustąpił.W milczeniu, pełen niepokoju, obejrzał święte ruiny, majestatyczne rzeźby wzniesione ku czci bohaterów.

    Być może nic tak imponujące jak młode serca wizyt zabytków, bezpośredniej komunikacji z tymi, o których legendy. Nic dziwnego, że tysiące ludzi udaje się na pole Borodino, choć bitwa odbyła się ponad półtora wieku temu. A twierdza nad Bugiem nie pozostawia nikogo obojętnym. Nie mogę wyjść.Chłopiec pogłaskał jego rękę kawałkiem cegły, spalonym ogniem. Słuchałem wspomnień weteranów o niezrównanej obronie Brześcia. Pomniki z granitu szarego, jasne kolory prawdziwych kwiatów. I ogólny przepływ ludzki, zjednoczony przez jedno myślenie, uczucia, w którym chodził chłopiec i jego matka.

    Razem zatrzymali się przed portretami bohaterów w muzeum obrony Twierdzy Brzeskiej.

    - Spójrz, to twój dziadek. .. - powiedziała matka."I jego przyjaciele."Czytałeś o nich książkę "Twierdza Brzeska" Siergieja Smirnowa. Peter. Klypa którzy walczyli tu chłopca. .. Zubachev, Fomin, Gavrilov. ..

    droga do pomnika - nie tylko droga do konkretnej miejscowości, zaznaczoną okręgiem na mapie. I nie jest to ścieżka do prostych, wytwarzanych przez

    rąk obelisku rzemieślników na skraju lasu. To droga do naszej przeszłości, bohaterska przeszłość, którą my i nasze dzieci powinniśmy pielęgnować i pielęgnować.Niedawno ustanowiono piękne tradycje, aby stworzyć park pamięci, pole pamięci, aleję pamięci. Dziadek z wnukiem idzie wzdłuż tej ulicy - a historia życia rozwija się przed chłopcem.

    Na Białorusi znajduje się miasto Verhniedvinsk, dawniej zwane Drissa. Trzydzieści lat temu pionierzy zaczęli szukać krewnych oficerów pochowanych na centralnym placu. Wśród nich - rodzina moskiewskiego porucznika Arkadego Pantieleva. Znaleźliśmy matkę, brata, który starannie przechował listy Arkadego od frontu. Walczył, latał nawigatorem na bombowcu, został zestrzelony. Kilka lat byłem w szpitalu, a następnie pracowałem jako agronom w regionie moskiewskim. Wychował dwóch synów - starszego na cześć swego wuja o imieniu Arkady.

    Ojciec przeczytał nowości braci chłopców - drogie rodzinne zabytki. Trójkąty, koperty z ulotkami, wzywające do bezlitosnego niszczenia wroga."Jesteśmy teraz cicho" - napisał Arkady.- Tylko hałas białoruskich lasów. Natura ożywa. Brooks. Słońce. Dobranoc księżyc. .. Ale egzotyczne, wspaniałe sielanka wiosna kiedyś uważano, musimy najpierw pozbyć nazistów. .. „” On i pozostawiając Cię na zachodzie. Widzisz, jak pokonaliśmy wroga. Potrzebujemy tylko wielkich sił, wielkiej cierpliwości i poczekamy na godzinę zwycięstwa "."Wkrótce nastąpi koniec Hitlera i jego bandy. Ile nędza dały one do naszych ludzi! »

    porucznik Pantielev zdobył Order Czerwonej Gwiazdy na fakt, że kiedy zobaczył żołnierzy cofa się tuż przed czołgów, rzucił się do przodu i do dowódcy kompanii prowadził żołnierzy do ataku. Misja bojowa została zakończona. Odwaga Arkadego w jego ostatniej bitwie była naznaczona tytułem Order of the Patriotic War II.Z podniecenia słuchania siostrzeńców smyczkowych, przyszedł w przeddzień śmierci wuja: „Mój drogi! Bardzo proszę, nie martw się, że zaczął pisać rzadziej. Jestem zdrowy i nienaruszony, ale teraz jest dużo pracy, a poza tym jestem ciągle w ruchu. Ale rzeczy są dobre, radosne. Bardzo, bardzo szybko wygramy, a potem wszyscy się spotkamy. "Zwracając się do brata, Arkady dodał: "Jesteśmy szczęśliwi, na pewno będziemy żyć.Najważniejsze to wygrać i żyć.Nie?. . »

    Czytając te listy do swoich synów, idąc z nimi na Białorusi na grobie brata, Jacob Pantielev mało prawdopodobne, aby realizować jakiś wyższy cel. Po prostu myślałem, że dzieci powinny wiedzieć, jak ich ojcowie, krewni, walczyli z brązową plagą.A faceci wyciągnął z literami bezgranicznej miłości do ojczyzny, która ujarzmia nawet pragnienie życia, aby zrozumieć jego genezę.

    Chłopiec, który nosił imię zmarłego porucznika, dorastał - został architektem. I ja postanowiliśmy stworzyć projekt pomnika na mogile w białoruskim mieście, które miało go jako ojca dziecka.

    Cała rodzina przyszła na otwarcie pomnika w Dińsku.

    Droga do pomników lat wojny, do świętych miejsc dla Ojczyzny leży przez nasze życie. Otwiera strony historii. Dlatego musimy iść tą drogą z dziećmi. W takim wspólnym kroku, we wspólnych doświadczeniach, chłopcy rodzą się słusznymi poglądami na życie, na tym wyczynie. To prawda, czasami trzeba im coś powiedzieć, celować w coś, aby pomóc w prawidłowym podjęciu decyzji. A my, jeśli to możliwe, działamy w ten sposób. Ruszamy ramię w ramię.A przyszły obrońca Ojczyzny idzie pewniej obok ciebie.